Bardzo mi to pasuje do mojej matki i do mnie niestety też.
Moja matka ma takie cechy wybawiciela i bohatera. To jest źródłem jej siły, ona czuje się bardzo ważna i wspaniała w tych sytuacjach. Ale zaraz potem zaczyna się wypominanie, jacy to wszyscy sa okropnie niewdzięczni i nikt o niej nie myśli …
Ja tez mam dobrze opanowaną rolę wybawcy, potem prześladowcy i ofiary. Nie wiedziałam o istnieniu trojkąta Karpmana, ale fajnie, że taka informacja się pojawiła, bo przynajmniej wiem, co mi jest i z czego to wynika.
Jutro idę na pierwsze moje spotkanie grupy dla współuzależnionych i liczę na to, że dowiem się wielu takich rzeczy, o których nigdzie jeszcze nie zdążyłam przeczytać.
Pozdrawiam!
Co trzeba zrobic by uczeszczac na takie spotkania?
Gdzie one sa organizowane(jestem z Warszawy)?
Sama chcialabym spotykac sie z ludzmi by porozmawiac na tematy bardzo nam wazne.
Boszzz nie miałam pojęcia o istnieniu takiej teorii!To jest dokładnie schemat mojego działania w KAŻDYM związku!Za każdym razem się rozstawałam w ten sam sposób, każdy tak samo wyniszczający odbierający energię. Z każdego wychodziłam z poczuciem winy, brakiem wiary w przyszłość i z ogromną pretensją do „ratowanej” osoby. Na szczęście chodzę na zajęcia, zaczynam otwierać oczy i wiem już, dlaczego to wszystko robiłam. Nie wiem tylko jeszcze jak postępować, żeby następnym razem tego uniknąć…
😦
Witajcie. Ja w sierpniu rozstałam się z moim facetem. Jest alkoholikiem, nigdy tego nie ukrywał, ja byłam tego świadoma. Ale zakochaliśmy się w sobie. Pochodzi z rodziny, w której matka uporała się z piciem choć czasem jeszcze w samotności pije – on mieszka z nią i widzi to. Brat jego od 7 miesięcy się leczy i nie pije. Z ojcem nie mają kontaktu. Ja miałam ojca alkoholika. Myślę, że jestem współuzależniona. Kiedy się rozstaliśmy, powiedział, że mnie kocha, ale nie chce zniszczyć mi życia. Po tym wszystkim trafiłam do szpitala. Przeżyłam ogromny stres. Później trochę się wyciszyłam, ale kontakt z jego mamą sprawił, że znowu żyję ich życiem i pragnę być blisko nich. A powinnam być daleko, nie wiedzieć co się dzieje. Od jakichś 2 miesięcy się leczy, ale co z tego będzie nie wiem. Unika mnie, 2 razy niechcący się spotkaliśmy i uciekał przede mną. Ja potrzebuję psychologa albo spotkań Al-anon. I mobilizacji. Gdzie takie są na Zagłębiu lub Śląsku? Przepraszam za tak długą opowieść…
Taka osoba w dorosłym życiu może ale nie musi swojego życia podporządkowywać alkoholikowi
Natomiast osoba współuzależniona, najczęściej tego określenia używa się do partnerek/żon alkoholików choć dotyczy też matek alkoholików, czasami rodzeństwa…
Tak więc w wielkim skrócie osoba współuzależniona w dorosłym życiu podporządkowuje swoje życie osobie uzależnionej, jej chorobie. Tak jak w centrum życia alkoholika jest butelka alkoholu, tak w centrum życia osoby współuzuależnionej jest alkoholik – i wszystko się wokół tego kręci.
Osoba współuzależniona może, ale nie musi pochodzić z rodzinnego alkoholowego domu. Jeżeli pochodzi to wtedy oprócz współuzależnienia jest również DDA.
Witam. Nie jestem córką ani żoną alkoholika jednak przejawiam wszystkie cechy osoby współuzależnionej. Z książek dowiedziałam się że to jest możliwe. Trudniej jednak znależć pomoc bo sytuacja jest niestandardowa.
Bardzo ciekawa teoria. W sumie dochodzę do wniosku, ze zawsze mialam, taką niezdrową, chęć troszczenia się o innych i niesienia ich problemów. Teraz widzę, że trzeba skończyć z byciem wybawcą całego świata i wybawić samą siebie 😉
Pozdrawiam
Będąc sparaliżowana mam do czynienia z zawodowymi pomagaczami, osoby te są uciążliwe. Doszło do tego, że nie korzystam z przysługującej mi opieki. Czy ktoś zajmuje się takimi problemami? Chciałabym mieć trwałą, przyjazną relację z opiekunką.
Jestem corka alkoholika. Cale dziecinstwo mieszkalismy razem, tato mial ciagi,a mnie sie wtedy zycie wywracalo do gory nogami.Dzis dowiedzialam sie,ze tato po 6 latach abstynencji, znow zaczyna. jestem zalamana, mieszkam daleko i bardzo sie boje o moja mame, ktore teraz sama z nim mieszka. nagle, poczulam,ze nic nie jest wazne, tylko ten nasz problem. Czuje,ze nie mam sily na pojscie do pracy, przygotowanie sie do zajec, itp. Pomozcie mi prosze. Podajcie adres spotkan DDA w Warszawie.Dziekuje
Pewnie już nie przeczytasz mojego wpisu, ale…
mój ojciec to była totalna przemoc, nie tyle alkohol, choć często pod jego wpływem.
Ja byłam ta ratująca matkę – kiedy ją bił (mnie też często katował, ale mamusia nie reagowała). Musiałam kogoś kochać, więc wybrałam matkę – stałam się jej wybawcą. Nigdy nie usłyszałam miłego słowa na swój temat, nigdy dziękuję…ale to uświadamiam sobie dopiero teraz.
Aż zdarzyło się coś takiego: jestem pełnoletnia, ojciec zaczyna krzyczeć na matkę, robi się coraz bardziej agresywny (często wpadał w szał). Jestem w drugim pokoju, modlę się i zauważam, że nie mogę oddychać…
I wtedy pomyślałam – niech ją zatłucze, jest dorosłą kobietą i to jej – nie mój – wybór i we mnie następuje totalna ulga, jakby ciężar świata ze mnie spadł.
Jako kobieta zamężna przeszłam terapię i jednym z jej efektów było to, że przestałam odwiedzać, dzwonić do rodziców (nie wiem czy zamierzonym przez terapeutę :). Stwierdziłam, że mam swoją rodzinę i rodzice są mi niepotrzebni. Poza tym zauważyłam, że przez lata żebrałam o dobre słowo. A w domu słyszałam tylko: że beznadziejna, małe oczy, szyja pomarszczona, ,,najgorsze dziecko pod słońcem”. Teraz moi rodzice zrobili się mili – przywożą owoce z działki, zapraszają na obiad, żalą się mojej kuzynce, że o nich zapomniałam. A we mnie martwo – zerwałam toksyczną dla mnie więź!!! I dobrze mi z tym.
Zajmij się swoim życiem – to chcę Ci napisać…
ja gubie się w tych nazwach, byłam na mitingu u Kantego dla współuzal.(polecam) i u św. Jacka dla DDA, mam pijącą mame i wiele cech DDA, ale jak czytam Melody Belthy „koniec współuzalżnienia” to też się oddnajduje w tych problemach
jest fajna terapeutka – p. Luba Szawdyn, chociaż poszłam do niej po pomoc dla mojej mamy ,poświęciła mi dużo czasu, doradziła mitingi i literature, jest wspaniała, ciepła i bardzo zangażowana w problemy alkoholików
trzymajcie się-Adka
rowniez przeczytalam Melody Beattie i ksiazka ta bardzo wiele mi dala. Nie znalazlam jeszcze wewnetrznego spokoju, ale teraz przynajmniej znam przyczyne mojego wewnetrznego bolu. Mysle ze wiele przede mna, tak jak chyba przed nami wszystkimi, ale wiem ze damy rade. Przetrzymalismy pieklo jako dzieci, teraz czas na poradzenie sobie z pieklem wewnetrznym.
Mam 44 lata. Jestem typowym przykldem DDA. Moj ojciec pil i nas czyli mame i dzieci katowal regularnie. W moim doroslym zyciu udalo mi sie stworzyc ciepla rodzine, mam kochajacego meza i 2 uroczych dzieci. Niestety pieklo domu rodzinnego odbija sie na mojej psychice w sposob tragiczny. 5 lat temu zapadlam w depresje, bralam antydepresanty, ale przestaly mi pomagac. Od 3 tygodni chodze na terapie i tu dowiedzialam sie o tym przekletym trojkacie ze soba w roli nieustannego wybawcy, ktory bryka po trojkacie regularnie we wszystkich swoich relacjach z otoczeniem po to zeby za kazdym razem znalezc sie w kaciku ofiary. Ostatnio zaczelam odmawiac, potem mialam wyrzuty sumienia, ale wiem dobrze że postąpiłam słusznie i być może jest to moj pierwszy krok do opuszczenia trójkąta.
Bardzo mi to pasuje do mojej matki i do mnie niestety też.
Moja matka ma takie cechy wybawiciela i bohatera. To jest źródłem jej siły, ona czuje się bardzo ważna i wspaniała w tych sytuacjach. Ale zaraz potem zaczyna się wypominanie, jacy to wszyscy sa okropnie niewdzięczni i nikt o niej nie myśli …
Ja tez mam dobrze opanowaną rolę wybawcy, potem prześladowcy i ofiary. Nie wiedziałam o istnieniu trojkąta Karpmana, ale fajnie, że taka informacja się pojawiła, bo przynajmniej wiem, co mi jest i z czego to wynika.
Jutro idę na pierwsze moje spotkanie grupy dla współuzależnionych i liczę na to, że dowiem się wielu takich rzeczy, o których nigdzie jeszcze nie zdążyłam przeczytać.
Pozdrawiam!
Co trzeba zrobic by uczeszczac na takie spotkania?
Gdzie one sa organizowane(jestem z Warszawy)?
Sama chcialabym spotykac sie z ludzmi by porozmawiac na tematy bardzo nam wazne.
p.s.
dokładam link na forum gdzie osoby dzielą się swoimi opiniami na temat takiej grupy dla współuzależnionych
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=25314&w=85863980
Moja grupa nie jest z Warszawy, a spod Warszawy. Ale polecam wejście na forum – tam sa podane adresy placówek warszawskich.
Pozdrawiam serdecznie!!!
Boszzz nie miałam pojęcia o istnieniu takiej teorii!To jest dokładnie schemat mojego działania w KAŻDYM związku!Za każdym razem się rozstawałam w ten sam sposób, każdy tak samo wyniszczający odbierający energię. Z każdego wychodziłam z poczuciem winy, brakiem wiary w przyszłość i z ogromną pretensją do „ratowanej” osoby. Na szczęście chodzę na zajęcia, zaczynam otwierać oczy i wiem już, dlaczego to wszystko robiłam. Nie wiem tylko jeszcze jak postępować, żeby następnym razem tego uniknąć…
😦
nie wybawiać , po prostu nie wybawiać
nie dźwigać cudzego plecaka – no chyba że jest to wyjątkowa sytuacja.
Witajcie. Ja w sierpniu rozstałam się z moim facetem. Jest alkoholikiem, nigdy tego nie ukrywał, ja byłam tego świadoma. Ale zakochaliśmy się w sobie. Pochodzi z rodziny, w której matka uporała się z piciem choć czasem jeszcze w samotności pije – on mieszka z nią i widzi to. Brat jego od 7 miesięcy się leczy i nie pije. Z ojcem nie mają kontaktu. Ja miałam ojca alkoholika. Myślę, że jestem współuzależniona. Kiedy się rozstaliśmy, powiedział, że mnie kocha, ale nie chce zniszczyć mi życia. Po tym wszystkim trafiłam do szpitala. Przeżyłam ogromny stres. Później trochę się wyciszyłam, ale kontakt z jego mamą sprawił, że znowu żyję ich życiem i pragnę być blisko nich. A powinnam być daleko, nie wiedzieć co się dzieje. Od jakichś 2 miesięcy się leczy, ale co z tego będzie nie wiem. Unika mnie, 2 razy niechcący się spotkaliśmy i uciekał przede mną. Ja potrzebuję psychologa albo spotkań Al-anon. I mobilizacji. Gdzie takie są na Zagłębiu lub Śląsku? Przepraszam za tak długą opowieść…
dziękuję bardzo 🙂 a mam jeszcze 1 pyt. Czy DDA to to samo, co współuzależnienie?
współuzależnienie i DDA to nie jest to samo – choć może się zazębiać
DDA to dorosła osoba, która pochodzi z alkoholowego domu i u której wykształcił się syndrom DDA.
http://www.psychologia.net.pl/testy.php?test=dda
Taka osoba w dorosłym życiu może ale nie musi swojego życia podporządkowywać alkoholikowi
Natomiast osoba współuzależniona, najczęściej tego określenia używa się do partnerek/żon alkoholików choć dotyczy też matek alkoholików, czasami rodzeństwa…
Tak więc w wielkim skrócie osoba współuzależniona w dorosłym życiu podporządkowuje swoje życie osobie uzależnionej, jej chorobie. Tak jak w centrum życia alkoholika jest butelka alkoholu, tak w centrum życia osoby współuzuależnionej jest alkoholik – i wszystko się wokół tego kręci.
Osoba współuzależniona może, ale nie musi pochodzić z rodzinnego alkoholowego domu. Jeżeli pochodzi to wtedy oprócz współuzależnienia jest również DDA.
Dziękuję za szersze wyjaśnienie mi tej sprawy. Teraz rozumiem.
Witam. Nie jestem córką ani żoną alkoholika jednak przejawiam wszystkie cechy osoby współuzależnionej. Z książek dowiedziałam się że to jest możliwe. Trudniej jednak znależć pomoc bo sytuacja jest niestandardowa.
Bardzo ciekawa teoria. W sumie dochodzę do wniosku, ze zawsze mialam, taką niezdrową, chęć troszczenia się o innych i niesienia ich problemów. Teraz widzę, że trzeba skończyć z byciem wybawcą całego świata i wybawić samą siebie 😉
Pozdrawiam
wejdź na strone „koniec milczenia”, poszukaj p. Małgorzaty Zamłyńskiej, napisz do niej, poczytaj ksiażki Alice Miller. pOZDRAWIAM. a
Będąc sparaliżowana mam do czynienia z zawodowymi pomagaczami, osoby te są uciążliwe. Doszło do tego, że nie korzystam z przysługującej mi opieki. Czy ktoś zajmuje się takimi problemami? Chciałabym mieć trwałą, przyjazną relację z opiekunką.
Jestem corka alkoholika. Cale dziecinstwo mieszkalismy razem, tato mial ciagi,a mnie sie wtedy zycie wywracalo do gory nogami.Dzis dowiedzialam sie,ze tato po 6 latach abstynencji, znow zaczyna. jestem zalamana, mieszkam daleko i bardzo sie boje o moja mame, ktore teraz sama z nim mieszka. nagle, poczulam,ze nic nie jest wazne, tylko ten nasz problem. Czuje,ze nie mam sily na pojscie do pracy, przygotowanie sie do zajec, itp. Pomozcie mi prosze. Podajcie adres spotkan DDA w Warszawie.Dziekuje
Pewnie już nie przeczytasz mojego wpisu, ale…
mój ojciec to była totalna przemoc, nie tyle alkohol, choć często pod jego wpływem.
Ja byłam ta ratująca matkę – kiedy ją bił (mnie też często katował, ale mamusia nie reagowała). Musiałam kogoś kochać, więc wybrałam matkę – stałam się jej wybawcą. Nigdy nie usłyszałam miłego słowa na swój temat, nigdy dziękuję…ale to uświadamiam sobie dopiero teraz.
Aż zdarzyło się coś takiego: jestem pełnoletnia, ojciec zaczyna krzyczeć na matkę, robi się coraz bardziej agresywny (często wpadał w szał). Jestem w drugim pokoju, modlę się i zauważam, że nie mogę oddychać…
I wtedy pomyślałam – niech ją zatłucze, jest dorosłą kobietą i to jej – nie mój – wybór i we mnie następuje totalna ulga, jakby ciężar świata ze mnie spadł.
Jako kobieta zamężna przeszłam terapię i jednym z jej efektów było to, że przestałam odwiedzać, dzwonić do rodziców (nie wiem czy zamierzonym przez terapeutę :). Stwierdziłam, że mam swoją rodzinę i rodzice są mi niepotrzebni. Poza tym zauważyłam, że przez lata żebrałam o dobre słowo. A w domu słyszałam tylko: że beznadziejna, małe oczy, szyja pomarszczona, ,,najgorsze dziecko pod słońcem”. Teraz moi rodzice zrobili się mili – przywożą owoce z działki, zapraszają na obiad, żalą się mojej kuzynce, że o nich zapomniałam. A we mnie martwo – zerwałam toksyczną dla mnie więź!!! I dobrze mi z tym.
Zajmij się swoim życiem – to chcę Ci napisać…
ja gubie się w tych nazwach, byłam na mitingu u Kantego dla współuzal.(polecam) i u św. Jacka dla DDA, mam pijącą mame i wiele cech DDA, ale jak czytam Melody Belthy „koniec współuzalżnienia” to też się oddnajduje w tych problemach
jest fajna terapeutka – p. Luba Szawdyn, chociaż poszłam do niej po pomoc dla mojej mamy ,poświęciła mi dużo czasu, doradziła mitingi i literature, jest wspaniała, ciepła i bardzo zangażowana w problemy alkoholików
trzymajcie się-Adka
rowniez przeczytalam Melody Beattie i ksiazka ta bardzo wiele mi dala. Nie znalazlam jeszcze wewnetrznego spokoju, ale teraz przynajmniej znam przyczyne mojego wewnetrznego bolu. Mysle ze wiele przede mna, tak jak chyba przed nami wszystkimi, ale wiem ze damy rade. Przetrzymalismy pieklo jako dzieci, teraz czas na poradzenie sobie z pieklem wewnetrznym.
Mam 44 lata. Jestem typowym przykldem DDA. Moj ojciec pil i nas czyli mame i dzieci katowal regularnie. W moim doroslym zyciu udalo mi sie stworzyc ciepla rodzine, mam kochajacego meza i 2 uroczych dzieci. Niestety pieklo domu rodzinnego odbija sie na mojej psychice w sposob tragiczny. 5 lat temu zapadlam w depresje, bralam antydepresanty, ale przestaly mi pomagac. Od 3 tygodni chodze na terapie i tu dowiedzialam sie o tym przekletym trojkacie ze soba w roli nieustannego wybawcy, ktory bryka po trojkacie regularnie we wszystkich swoich relacjach z otoczeniem po to zeby za kazdym razem znalezc sie w kaciku ofiary. Ostatnio zaczelam odmawiac, potem mialam wyrzuty sumienia, ale wiem dobrze że postąpiłam słusznie i być może jest to moj pierwszy krok do opuszczenia trójkąta.